Jack Mac Lase Jack Mac Lase
614
BLOG

Polska planuje budowę bomby atomowej?

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Gospodarka Obserwuj notkę 2

bomba atomowa Od pewnego czasu coraz więcej mówi się o wznowieniu budowy elektrowni atomowej w Polsce. Według portalu elektrownia-jadrowa.pl„Rada Ministrów podjęła 28 stycznia 2014 r. uchwałę w sprawie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) przygotowanego przez ministra gospodarki.” Dalej na tym portalu można znaleźć harmonogram działań: 
„Realizacja polskiego programu jądrowego zakłada następujące etapy:
Etap II - 1.01.2014 - 31.12.2016: Ustalenie lokalizacji i zawarcie kontraktu na wybraną technologię pierwszej elektrowni jądrowej;
Etap III - 1.01.2017 - 31.12.2018: Wykonanie projektu technicznego i uzyskanie wymaganych prawem decyzji i opinii;
Etap IV - 1.01.2019 - 31.12.2024: Pozwolenie na budowę, budowa i podłączenie do sieci pierwszego bloku pierwszej elektrowni jądrowej, rozpoczęcie budowy kolejnych bloków/elektrowni jądrowych;
Etap V - 1.01.2025 - 31.12.2030: Kontynuacja i rozpoczęcie budowy kolejnych bloków/elektrowni jądrowych. Zakończenie budowy pierwszej elektrowni jądrowej.
Zakończenie budowy drugiej elektrowni jądrowej przewidywane jest na 2035 rok.”

W innym artykule portal elektrownia-jadrowa.pl cytuje słowa prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej: 
„Szanse na budowę elektrowni jądrowej są coraz mniejsze. Olbrzymie koszty budowy sięgające nawet 40 mld zł dla jednego bloku oraz wysoka cena energii z tego typu instalacji dają małe szanse na uzyskanie finansowania. Energia elektryczna z nowych elektrowni jądrowych w Wielkiej Brytanii ma kosztować 92,5 funta za MWh, ale i tak jest ona około 30 proc. tańsza niż byłby w Polsce, bo tam istnieje infrastruktura wody chłodzącej i systemu elektroenergetycznego, podczas gdy u nas to tzw. "green field project". Trudno sobie wyobrazić energię elektryczną z elektrowni jądrowych pod 600-700 zł za MWh na rynku, gdzie obecna cena wynosi około 200 zł za MWh, a koszt energii z nowych elektrowni konwencjonalnych nie przekracza 250 zł MWh.
Energetyka jądrowa to kosztowna i nienowoczesna technologia. Kraje takie jak Niemcy likwidują elektrownie jądrowe stawiając częściowo na źródła odnawialne, ale głównie na węgiel brunatny, a w przyszłości na gaz. Kraje, które zbyt mocno postawiły na energetykę jądrową, jak Francja ,będą miały olbrzymie problemy z odbudową starzejących się elektrowni, co będzie bardzo obciążało ich gospodarkę.
Zwolenników i przeciwników atomu pogodzi coraz tańszy i łatwiej dostępny gaz ze źródeł konwencjonalnych i niekonwencjonalnych. Kiedy za kilka lat przypłyną tankowce z gazem, ceny w Europie spadną do 200-250 USD za 1000 m3. Wtedy nikt nie będzie myślał o atomie.
Elektrownie atomowe mogłoby uratować tylko restrykcyjne porozumienie klimatyczne i podniesienie kosztu pozwoleń na emisje CO do około 70 euro za tonę, ale na to raczej się nie zanosi.”

Mało tego. Nie mamy zasobnych i łatwo dostępnych złóż uranu. „Młody Technik” tak pisze o poszukiwaniach uranu w Polsce:
„Do czasów powojennych w Polsce znane było tylko złoże uranu w Kowarach. Nie ma żadnych przesłanek by sądzić, że Niemcy wiedzieli o mineralizacji uranowej w rejonie Nowej Rudy. Dopiero pod koniec lat 40-tych ubiegłego wieku rozpoczęto badania poszukiwawcze złóż uranu (głównie metodami geofizycznymi) w innych rejonach niecki śródsudeckiej. Badania te zakończono w początkach lat 60-tych. Ich efektem było wykrycie złóż Grzmiąca (na zachód od Głuszycy) i Okrzeszyn (w rejonie Lubawki) oraz szeregu tzw. punktów mineralizacji uranowej: w Lesińcu, Kamionce, Gliniku, Kuźnicach Świdnickich i dzielnicy Drogosław. Stwierdzono wówczas, że najbardziej perspektywiczne do dalszych poszukiwań są osady warstw glinickich, które niemal w całej przestrzeni występowania charakteryzują się wyraźnie podwyższonymi zawartościami uranu. Ponieważ takie osady występują w rejonie Nowej Rudy, od tego czasu stały się one przedmiotem badań przy okazji wierceń za węglem kamiennym i łupkami ogniotrwałymi. W ten sposób wykryto mineralizację uranu w Woliborzu, Sokolcu, Ludwikowicach Kłodzkich, Przygórzu, centrum Nowej Rudy i jej dzielnicach: Drogosławiu oraz Słupcu. Występowała ona w stropie warstw żaclerskich oraz w warstwach glinickich.
W latach 1968-1974 na wzgórzach permskich na zachód od dzielnicy Drogosław i centrum Nowej Rudy, na zlecenie Kopalni Węgla Kamiennego „Nowa Ruda” wykonano 4 otwory wiertnicze, których celem było rozpoznanie złoża w południowo-zachodniej części pola „Piast”. To zapewne o nich mowa w liście obywatelki Niemiec, która zasygnalizowała problem uranu. Jeden z otworów usytuowany był ok. 150 m na północny wschód od szpitala w Nowej Rudzie. Otwory te potwierdziły występowanie mineralizacji uranowej w warstwach glinickich, na głębokości 400-500 m. Stwierdzono tu tlenek uranu (czerń uranową) oraz siarczki uranu (zippeit i uranopilit) w ilościach podwyższonych (w otworze Nowa Ruda BIV do 430 g/t). Zachęcało to do kolejnych badań.
W 1977 r. powstał projekt poszukiwania złóż uranu między Głuszycą, a Nową Rudą. Odwiercono kilkanaście otworów, m.in. w Świerkach, Ludwikowicach, Bartnicy, Krajanowie, Sokolicy i Jaworniku. Wykonano również badania geofizyczne (geślektryczne, gammaspektrometryczne oraz badania metodą śladów cząstek alfa). We wszystkich otworach natrafiono na mineralizację uranową na różnych głębokościach, od 350 do 1280 m. Zawartość uranu w poszczególnych otworach waha się od 136 g/t w Świerkach do 350 g/t w Jaworowie. Spośród wykonanych otworów, jedynie ten w Jaworniku spełnia kryteria bilansowości dla wstępnych poszukiwań złóż uranu do eksploatacji metodą podziemną i ten obszar wytypowano do dalszych badań. Na tym jednak poprzestano, ponieważ do dnia dzisiejszego żadnych decyzji w tym zakresie nie podjęto. Przy okazji należy zauważyć, że we wszystkich tych wierceniach warstwy glinickie zawierające uran, leżą pod dużym (300 - 400 m) nadkładem w postaci skał permu. A przecież te osady występują również na powierzchni terenu: wokół wzgórza Włodyka w Jugowie i dalej na południowy wschód, przez Przygórze do Woliborza, a kolejny pas ciągnie się od Drogosławia, przechodzi pod hałdami w Nowej Rudzie i dalej przez Słupiec w kierunku Bożkowa. Czy tam też należy spodziewać się podobnej mineralizacji? Prawdopodobnie tak!?”
Autor artykułu dodaje, że „wydobycie uranu w Sudetach chce wznowić, w nieczynnych od ponad 30 lat kopalniach, australijska firma wydobywcza Wildhorse Energy.” 
Jednym z inwestorów firmy Wildhorse Energy jest Goldman Sachs, europejski bank inwestycyjny, który włożył w australijską firmę 15 mln USD. To może rzucić pewne światło na determinację z jaka nasi przywódcy chcą budować nierentowną elektrownię atomową. Polska elektrownia atomowa - horrendalnie droga będzie zużywać uran kupowany od Goldman Sachs. Co prawda z Polski, ale wielokrotnie droższy niż kupowany za granicą. 

Na logikę Polska powinna postawić na czystą energetykę węglową. Węgla ci u nas dostatek. Według Zbigniewa Kasztelewicza - profesora AGH :
„W naszym kraju rozpoznano ponad 150 złóż i obszarów węglonośnych. Udokumentowano ponad 24,5 mld Mg zasobów, a w tym 14 mld Mg w złożach pewnych, ponad 60 mld Mg w zasobach oszacowanych. Natomiast możliwość występowania w obszarach potencjalnie węglonośnych ocenia się na ponad 140 mld Mg. Nasz kraj ma wielkie bogactwo. Tym dzisiaj w pełni niedocenianym bogactwem jest węgiel brunatny. Ze względu na ilość, jakość i dostępność zasobów autorzy zakładają, że węgiel brunatny będzie pełnił rolę strategicznego paliwa w polskiej energetyce przez co najmniej 50, a nawet 100 lat.”

Według profesora Józefa Dubińskiego zasoby geologiczne węgla kamiennego w Polsce szacowane są na 75,865 mld ton.

Czyli pieniądze, które są planowane na wybudowanie i eksploatację elektrowni atomowej, jeśliby zostały wydane na badania i wdrożenie czystych metod uzyskania energii z węgla, przyniosłyby niewspółmierne wysokie zyski w stosunku do energetyki atomowej. Tak więc rozwijanie energetyki atomowej w polskich warunkach jest zupełnie bez sensu z ekonomicznego punktu widzenia, jak również bezpieczeństwa energetycznego. Bezpieczeństwo energetyczne może zapewnić głównie węgiel. 

No dobrze, więc o co chodzi z tą elektrownią atomową? Jeśli nie korupcja naszych drogich (w dosłownym tego słowa znaczeniu) przywódców wchodzi w grę, to co?

Parę lat temu na światowy rynek weszła książka Jerzego Friedmana - dyrektora generalnego prywatnej agencji wywiadu Stratfor „Następne 100 lat”. Otóż Friedman w swojej książce pisze, że po roku 2030 może wybuchnąć wojna światowa w której Polska ma odegrać kluczową rolę. Być może nasi drodzy przywódcy czytali tą książkę lub o niej słyszeli i postanowili jakoś się do przyszłej wojny przygotować. To przypuszczenie może potwierdzać „Plan modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2013-2022” na który ma zostać przeznaczone około 409 miliardów złotych. 

To, że książka Friedmana nie pozostała na świecie bez echa może świadczyć takie drobne zdarzenie. Pracując w KIST w Seulu w 2010 roku byłem molestowany przez Koreańczyków o znalezienie kontaktów do współpracy w Polsce. Jak się okazało na jakimś zebraniu szefów KIST główny dyrektor zalecił im współpracę z Polakami, bo właśnie przeczytał tą książkę. Widać Koreańczycy potraktowali to serio. Prawdopodobnie inne nacje też czytały tą książkę i wzięły pod uwagę tezy tam zawarte. Więc dlaczego nasi drodzy przywódcy mieliby być wyjątkiem?

Nasi drodzy przywódcy, prąc do zakończenia budowy pierwszego bloku elektrowni atomowej w pierwszej połowie lat 20-tych, być może wykombinowali sobie, że przed rokiem 2030 Polska zbuduje swoją bombę atomową, która będzie jak znalazł na wielką wojnę lat 30-tych. 

Pomysł budowy własnej bomby nuklearnej nie jest nowy. Pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku Sylwester Kaliski i Zbigniew Puzewicz rozpoczęli prace nad syntezą termojądrową przy użyciu laserów dużej mocy. W latach 70-tych Gierek przyklasnął pomysłowi i nie szczędził środków na realizację tego zamierzenia. Według poradnika „1000 słów o materiałach wybuchowych i wybuchu”:
„Efektem prac prowadzonych przez K.S. było otrzymanie w 1977 r., w wymienionym instytucie, emisji neutronów (ponad 10 000 000) z reakcji syntezy termojądrowej w stożkowym układzie wybuchowym, co stanowiło pierwsze udokumentowane tego typu doświadczenie na świecie.” 

Widać profesor Kaliski za bardzo posunął się w swych doświadczeniach do przodu i chyba towarzysze radzieccy powiedzieli „Basta! Koniec tych harców”. Wikipedia pisze o Kaliskim: „Zmarł w Centralnym Szpitalu Klinicznym WAM po długiej chorobie w następstwie ciężkich obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym z dnia 5 sierpnia 1978 koło m. Wyszewo pod Koszalinem”.

W obecnej dobie budowa bomby atomowej dla takiego państwa jak Polska nie stwarza specjalnych trudności. Mamy dobrych naukowców i własne złoża uranu, co prawda ubogie, ale na parę bomb atomowych wystarczą, a wirówki wzbogacające można kupić za granicą. Jeśli nawet taka Arabia Saudyjska stara się o bombę atomową, to czemu nie Polska?

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka